Asset Publisher Asset Publisher

Zanim urośnie las

CO ROKU WYPATRUJĄC I OCZEKUJĄC NADEJŚCIA KLIMATYCZNEJ WIOSNY, ZASTANAWIAMY SIĘ JAKO LEŚNICY, JAKA BĘDZIE TYM RAZEM. CZY BĘDZIE DLA NAS ŁASKAWA – WYSTARCZAJĄCO DŁUGA I OBFITUJĄCA W OPADY DESZCZU, CZY TEŻ ZAWIERUSZY SIĘ POMIĘDZY KOŃCEM ZIMY I POCZĄTKIEM LATA, PRZYNOSZĄC NAM JEDYNIE NA KRÓTKO POŻĄDANĄ AURĘ POGODOWĄ.

Ten nasze obawy i nadzieje jednocześnie, snujemy nie bez powodu. Początek wiosny, a niejednokrotnie wręcz już przedwiośnie, to dla leśników czas najważniejszy. To właśnie wtedy, rok po roku przekuwamy w czyn ustawowy zapis nakładający na nas obowiązek dbania o trwałość lasu. Po najczęściej dwuletnim okresie „wytchnienia” wybranych leśnych powierzchni, od porastającego je przez kilka lub kilkanaście dziesięcioleci drzewostanu, ponownie pojawiają się na nich drzewa, sadzone w ramach wiosennych i jesiennych odnowień.

Zanim jednak posadzone przez pracowników Zakładów Usług Leśnych, pod czujnym okiem służby leśnej, jednoroczne lub kilkuletnie sadzonki zaczną swój wzrost, kilka lat wcześniej musi nastąpić cała seria zdarzeń, której zwieńczeniem jest leśna uprawa.

Cud rodzenia

Cały ten życiowy cykl rozpoczyna się wraz z momentem kwitnienia poszczególnych gatunków drzew. Dla królowej naszych lasów – sosny zwyczajnej, jest to okres maja i czerwca. To wtedy po procesie zapylenia kwiatostanów, drzewa zaczynają kierować swoją energię w produkcję nasion. Mają one w przyszłości zapewnić ciągłość gatunku (a także danego egzemplarza drzewa), dlatego tak ważny to przyrodniczo proces. Tu nie ma miejsca na ludzko rozumianą kalkulację – „czy mi się to opłaca”. Drzewa w tę część swojego życia wkładają naprawdę dużo sił. A że proces to bardzo energochłonny widać chociażby po owocowaniu dębów i buków. Gatunki te jako tzw. ciężkonasienne (no bo w końcu żołędzie i bukiew do lekkich nasion nie należą), produkcję swojego nasiennego potomstwa okupują następnie kilkuletnim okresem „odpoczynku” przed kolejnym „rokiem nasiennym”. Trochę odmiennie sytuacja przedstawia się u sosny. Tu lata nasienne następują częściej (bo i nasiona w szyszkach są nieporównywalnie mniejsze), ale za to nasiona swoją pełnię dojrzałości osiągają dopiero po trzech latach, przeczekując ten okres we wzrastających na gałęziach szyszkach.

Zaraz sypnie wokół żółtym pyłkiem – kwitnące kwiatostany sosny (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Zbioru czas zacząć

Gdy w końcu bór i las „sypnie” na bogato nasionami wszelkiego rodzaju gatunkowego, do pracy wkraczają „zbieracze” tego cennego dobra. Czy to z drzew stojących (są takie ekstremalne sytuacje), czy już z leżących, czy bezpośrednio z ziemi, siłą ludzkich rąk (i wytrzymałością ludzkich pleców), staramy się jako leśne służby zebrać potrzebną ilość nasion wybranych gatunków drzew i krzewów leśnych. Bywają gatunki jak chociażby wspomniany dąb, że zebrane ilości przeliczane są w tonach. Są też takie jak np. brzoza, gdzie zebranie jednego tylko kilograma to już nie lada wyczyn. Nie zawsze zbiór to pozyskanie od razu nasion. Zbierane mogą być też szyszki (to oczywiście w odniesieniu do gatunków iglastych) lub „nibyszyszki” (zdrewniałe owocostany), jakie wytwarzają się na olszy. Jednak co by nie było zbierane i tak w końcowym etapie, w sferze naszego zainteresowania pozostają już tylko nasiona.

Bywa, że po owocostany brzozy trzeba udać się w korony drzew (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Aptekarska robota

Wyłuskanie nasion z owocu lub zdrewniałego kwiatostanu jakim jest np. szyszka, to kolejny już etap. W jego realizację angażować trzeba nie tylko wykwalifikowanych pracowników zakładów zwanych Wyłuszczarniami Nasion, ale także specjalistyczny sprzęt i urządzenia. I choć w leśnej pragmatyce często przewija się stwierdzenie, że „las to nie apteka”, to jednak przy obróbce nasion mającej miejsce w Wyłuszczarniach, dokładność i precyzja odgrywa bardzo istotną rolę. Tu jedna niewielka pomyłka lub zaniedbanie może zniweczyć cały trud włożony we wcześniejszy, niełatwy zbiór szyszek, nasion i owoców. Nie bez powodu też w związku z tym, obsada Wyłuszczarni, choć najczęściej mało liczna osobowo, to merytorycznie reprezentuje najwyższy poziom wiedzy i doświadczenia.

Dalej piękna sosnowa szyszka, choć pozbawiona swojej cennej zawartości - nasion (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki

Leśne przedszkole

Nasiona to docelowy „produkt” Wyłuszczarni, sadzonki to już domena leśnych szkółek. Jak biblijne ziarno siane na ziemię, tak podobnie ówczesne nasiona, aby „wydać plon obfity” trafić muszą na podatny grunt Gospodarstw Szkółkarskich popularnie zwanych szkółkami leśnymi. I znów w nierozpoczętym jeszcze na dobre życiowym cyklu wzrostu drzew, pojawić muszą się osoby, których zadaniem jest wyhodować (niejednokrotnie wbrew niesprzyjającej aurze pogodowej!) setki tysięcy, a nierzadko także miliony sadzonek, przyszłych sosnowych borów, dąbrów i buczyn. To właśnie tu rozpoczyna się już, trwająca później przez dziesiątki lat opieka nad mającym cieszyć nas w przyszłości lasem. Sadzonki przeróżnych gatunków wzrastają pod czujnym okiem leśniczego szkółkarza i zatrudnionych na szkółkach pracowników, nieraz nawet przez kilka kolejnych lat. Tak dzieje się z bukami i dębami, które najczęściej goszczą na obszarze szkółek przez 2-3 lata. Rekordzistką jednak pod tym względem jest prawie zawsze jodła, której tak „niespieszno” do lasu, że z dobrodziejstw szkółek w nizinnych nadleśnictwach korzysta przez 4-5 lat. Na drugim biegunie „niecierpliwości” natomiast znajduje się sosna, która rzadko kiedy pozostaje na szkółkach dłużej niż jeden rok. Jednak koniec końców, wszystkie niedorosłe drzewa trafiają ostatecznie na przygotowane do odnowień (nasadzeń) leśne powierzchnie, gdzie czekają już na nie, wyposażone w kostury i szpadle grupy leśnych pracowników.

Jeszcze w pełnym słońcu nieba nad szkółką – sadzonki buka i świerka (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Teraz już tylko w stronę nieba i słońca

I tak rok w rok, kilka wiosennych tygodni (a także coraz częściej jesiennych) mija w nadleśnictwach pod znakiem odnowień. Wszystkie powierzchnie podlegające w okresie wcześniejszym zabiegom cięć rębnych, ponownie pokrywają się drzewostanem. Na początku oczywiście małym i delikatnym, ale jednocześnie już „mającym w sobie bagaż” kilkuletniego trudu rzeszy osób, które po drodze okazały się niezbędne do osiągnięcia wytyczonego celu. A ten, choć rokrocznie ulega nieznacznym wahaniom, to jednak zawsze jest ambitny i w pełni przez nas realizowany. Nie inaczej właśnie domknęliśmy w Nadleśnictwie Lipinki wiosenne odnowienia roku bieżącego.     

Chyląc czoło na ich koniec przed wszystkimi osobami wymienionymi powyżej, doceniając jednocześnie nie mniej ważną i równie wyczerpującą pracę biurową, która zawsze wykonana być musi głowami i rękoma Specjalistów ds. hodowli lasu oraz pracowników działów księgowości, pochwalić chcemy się naszym tegorocznym (w wiosennej odsłonie) osiągnięciem: 

  • Odnowiono – 162 ha gruntów leśnych, co „sportowo z wizualizowane” dałoby ponad 230 pełnowymiarowych boisk piłkarskich;
  • Choć nie ranking leśnictw jest tu istotny, to warto wspomnieć o naszych leśnictwach z okolic Żagania i Grotowa, z których każde odnowiło ponad 20 ha;
  • Posadzono łącznie – 1,2 mln sadzonek;
  • W odnowieniach prym wiodła sosna zwyczajna, której jednorocznych sadzonek na leśnych powierzchniach pojawiło się ponad 700 tys. szt.
  • Gatunki liściaste, choć z klimatyczno-siedliskowej konieczności pozostające zawsze w tej rywalizacji w tyle, i tak stanowią bardzo duży udział na ówczesnych uprawach, bo chociażby wiosna tego roku powiększyła ich liczbę o prawie 415 tys. szt.
  • Domykając matematycznie powyższe cyfry, nie sposób nie wymienić jeszcze ponad 80 tys. szt. pozostałych gatunków iglastych jak świerk i jodła (a także takich ciekawostek jak 500 szt. jałowca!), które również już od miesiąca znalazły swoje docelowe miejsce na następne dziesiątki lat w lasach nadleśnictwa.

„Pańskie oko konia tuczy” – hodowlany Specjalista na obchodzie powierzchni przyszłej uprawy (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Minie lato, przyjdzie jesień

Nie „zasypiamy gruszek w popiele”, bo przed nami jeszcze jesienna odsłona odnowień. Czekają kolejne 42 ha i kolejne setki tysięcy sadzonek! Wierzymy, że i tym razem pogoda i aura będą dla nas łaskawe, jak łaskawe były w kwietniu. Osiągnięcie pułapu 200 ha odnowień planowanego w bieżącym roku nie będzie czymś wyjątkowym. Odnowienia na podobnym poziomie czekają nas także w kolejnych latach. Choć nie zawsze przebiegają one tak sprawnie i bezproblemowo jak miało to miejsce w minionym okresie br., to satysfakcja z „zazielenienia” się powierzchni przyszłych upraw jest dla leśników tak duża, że całkowicie rekompensuje konieczne do pokonania po drodze trudności.      

Average (0 Votes)