Ponad 750 lat historii niemal na wyciągnięcie dłoni

Na skraju województwa lubuskiego, w Borach Dolnośląskich zobaczyć można ogromny pomnik przyrody. To Dąb Chrobry. Przeżył różne wojny, ale dopiero celowe podpalenie znacznie go osłabiło.

Dąb Chrobry ma 28 metrów wysokości. Obwód jego pnia przekracza 10 m. Chrobry wciąż jest królem. W siedzibie nadleśnictwa w Szprotawie góruje nad holem, na półpiętrze – w formie fototapety, która powstała ze zdjęcia zrobionego na krótko przed zniszczeniem. – Mamy nadzieję, że nasz dąb przetrwa. Ale to już zupełnie inne drzewo – przyznaje nadleśniczy Nadleśnictwa Szprotawa Dariusz Chełski, kiedy pytamy o szanse Chrobrego na dalsze życie.

fot.: Eliza Gniewek-Juszczak

Warto pojechać, aby go zobaczyć

Aby dojechać do Dębu Chrobry od strony Szprotawy, w powiecie żagańskim trzeba kierować się krajową „dwunastką" na wschód. Kiedy miniemy Szprotawkę, pierwszą miejscowością będą Piotrowice, położone już na Dolnym Śląsku. Ale nasz dąb jest w Lubuskiem. Kiedy wjeżdżamy do wsi, trzeba skręcić w prawo. Nadleśniczy Dariusz Chełski pokazuje skrzyżowanie leśnych dróg. Po lewej stronie są tereny podlegające nadleśnictwu Przemków, a po prawej – jednostce w Szprotawie. Jeszcze kilkadziesiąt metrów przez las i już widać wielkie drzewo oraz tablice informujące o jego historii, monitoringu miejsca i ostrzegające przed spadającymi konarami. – Musieliśmy teren ogrodzić ze względu na bezpieczeństwo odwiedzających – przyznaje nadleśniczy.

fot.: Eliza Gniewek-Juszczak

Leśnicy oceniają masę dębu na ok. 90 m3. To sprawia, że można o nim mówić, że jest najcięższym drzewem w Polsce i jednym z najcięższych w Europie. Spadający konar to ogromne niebezpieczeństwo dla człowieka i zwierzyny. Teren wcześniej otoczony drewnianym płotkiem, ma teraz też drugie ogrodzenie, które uniemożliwia podejście zbyt blisko.

Druga wiosna po pożarze

Pierwsze wrażenie? Drzewo jest ogromne. Ale dzisiaj trudno byłoby sprawdzić ile jest rzeczywiście tej masy. Pień i niektóre konary są puste w środku. Znaczne ubytki spowodował ogromny pożar. W listopadzie 2014 r., do tej pory nieznany, sprawca oblał drzewo łatwopalną substancją. Ogień gasili strażacy z ośmiu jednostek. Był listopad. Nie wiadomo było, czy drzewo przetrwa pożogę. Jak nigdy wcześniej szprotawscy i przemkowscy leśnicy wyczekiwali wiosny i pierwszych kiełków liści na osmolonych gałęziach. Pojawiły się na części konarów. – W zeszłym roku było nawet trochę żołędzi. Czy będą w tym roku? Wciąż trudno wyrokować – mówi szczerze nadleśniczy.

Patrzymy przez lornetkę. Wśród gałęzi mnóstwo owadów. W zeszłym roku na pniu pojawiły się nawet dwa gatunki grzybów, które zaatakowały martwą tkankę dębu. Pożar znacznie osłabił drzewo, dlatego jest mniej odporne na takie działanie.

Dąb Chrobry został uznany za pomnik przyrody 24 marca 1967 r. Objęty ochroną był już przed II wojną światową. Szacuje się, że zaczął kiełkować ok. 1250 roku.

Minęło półtora roku po pożarze. Gdyby został znaleziony sprawca poniósłby ogromną karę pieniężną. – Nie wypłaciłby się do końca życia. To drzewo ma ogromną wartość przyrodniczą i kulturową – podkreśla nadleśniczy.

 

 

Dawaj Chrobry dawaj!

 

Krótko po pożarze powstał profil przyjaciół drzewa: www.facebook.com/dawajchrobrydawaj. Internauci wstawiają zdjęcia aktualnego stanu dębu i te, na których jest pięknym, dostojnym królem borów. Iwona, komentując wygląd drzewa pisze: „niby biednie, ale coś się dzieje! Trzeba wysyłać Mu pozytywną energię". Angelina podkreśla, że to: „w końcu Chrobry, a nazwa do czegoś zobowiązuje, więc na pewno obdaruje nas liśćmi w promieniach słońca".

W obronie drzewa występują też dzieci ze szkół i przedszkoli z okolicznych miejscowości. Przywożą obrazki z życzeniami dla dębu i plakaty z przestrogami dla ludzi odwiedzających lasy, aby nie niszczyli przyrody.

Autor: Eliza Gniewek-Juszczak