Asset Publisher
Atak „szarańczy” na nasze lasy
Od ubiegłego roku obserwujemy początek gradacji owadów żywiących się igłami sosen. Gradacja to nic innego jak masowe pojawienie się szkodników w jednym miejscu i czasie. Na pewno wszyscy słyszeli o stonce czy szarańczy, owadach, które niszczą ogromne połacie upraw rolnych. Taką „polską szarańczą” są gąsienice brudnicy mniszki, strzygoni choinówki, barczatki sosnówki i boreczników. Te owady, o wdzięcznych, leśnych nazwach nawiedzają nasze lasy od bardzo wielu lat. Niemal co roku, pewne obszary muszą być przed nimi bronione przy użyciu odpowiednio dobranych środków chemicznych.
Wysoce wyselekcjonowane preparaty, bezpieczne dla ludzi, zwierząt i innych owadów a przede wszystkim właściwie stosowane są rozpylane nad nasze lasy. Dotyczy to kilkunastu obszarów położonych w oddaleniu od siedzib ludzkich i cieków. W tym roku używamy preparatów: FORAY i DIMILIN. Są to substancje zadawane w bardzo niewielkich dawkach (Dimilin - 100 ml na 1 hektar lasu), bezpośrednio rozpylanych nad lasem. Preparat w formie mgły przylepia się do igieł, które potem zjadane są przez żarłoczne gąsienice. Do runa leśnego - nie dociera.
Zabiegi potrwają do połowy czerwca. Wykonywane są przy prawie bezwietrznej pogodzie, w dni bezdeszczowe. Samoloty (dwa dwupłatowce AN-2) można zobaczyć nad lasem w godzinach porannych i popołudniowych. Startują z dwóch lotnisk: w Przylepie i Wałowicach. O miejscach oprysków informują ogłoszenia na skrzyżowaniach dróg leśnych oraz specjalne plakaty z informacjami. Są rozwieszone tylko w tych miejscach, w których odbywają się zabiegi.
Wszelkich informacji udzielają miejscowe nadleśnictwa lub pracownicy RDLP w Zielonej Górze.
Chyba nikt nie chciałby by tak wyglądały nasze lasy.
Zdjęcie obrazuje skutki żeru gąsienicy strzygoni choinówki.