Asset Publisher Asset Publisher

BRZYDKIE KACZĄTKO

Chyba nie ma wśród nas nikogo, kto zapytany o „brzydkie kaczątko” nie wiedziałby o jakiego ptaka chodzi. Od najmłodszego dziecka do sędziwego staruszka na pewno padałaby ta sama odpowiedź „Oczywiście, że to łabędź”. Ale czy wiemy o tym pięknym ptaku, którego wszyscy znamy, coś więcej? Tak – to chylę czoło. Nie? – to posłuchajcie.

Nasze bajkowe brzydkie kaczątko to łabędź niemy (Cygnus olor). Prawda i rzeczywistość mija się trochę z nazwą gatunkową, bo nasz łabędź niemy wcale „niemy” nie jest. Odzywa się na kilka sposobów, choć ten najbardziej chyba znany przez ptakolubów odgłos, czyli świst wydawany podczas lotu, jest poszumem łabędzich skrzydeł, a nie wydawanym głosem. Fakt faktem, że co by nie odpowiadało za dźwięk sygnalizujący nadlatujące łabędzie, ich majestat w powietrzu jest chyba jeszcze większy niż na wodzie. Przelot nawet pojedynczego łabędzia nad naszymi głowami, zawsze skłania do spojrzenia w górę. A są nie lada lotnikami. Aktualnie w polskiej awifaunie to gatunek najcięższy, który wzbija się w powietrze. Dorosłe samce potrafią ważyć nawet po kilkanaście kilogramów, a stwierdzona rekordowa waga wynosiła aż 22,5 kg. Ten osobnik jednak pochodził z hodowli zamkniętej i nie miał okazji sprawdzić się w swobodnym locie. Ale jeżeli chodzi o lotnicze osiągi naszego bohatera to nie dość na tym. Łabędzie, choć tu bardziej należy mówić o rodzaju, a nie o konkretnym gatunku, potrafią wznieść się naprawdę wysoko. Bywa, że „spotykane są” przez pasażerów rejsowych samolotów pasażerskich, a więc na wysokości 8-10 tys. metrów!

Źródło: wykonano w ramach projektu POIS.05.02.00-00-455/12 współfinansowanego przez UE, NFOŚiGW oraz PGL LP.

Zejdźmy jednak na ziemię, a właściwie wypłyńmy z łabędziami na wodę.

Jeszcze w latach 30-tych ubiegłego wieku, spotkanie naszego bohatera na polskich jeziorach lub stawach było nie lada wyczynem. Był ówcześnie gatunkiem skrajnie nielicznym. Po objęciu ochroną gatunkową jego liczebność zaczęła wzrastać tak gwałtownie, że obecnie to ozdoba nawet całkiem niewielkich zbiorników wodnych. Ten jeden z piękniejszych krajowych gatunków, podobnie jak żurawie, mógłby być kolejnym symbolem nie tylko małżeńskiej wierności, ale i rodzicielstwa.

Najpierw samce broniąc swego rewiru, podejmują ryzyko dotkliwych urazów, a bywa że i śmierci (choć to na szczęście bardzo rzadko).

Dalej upływający sezon lęgowy przynosi przychówek i to niejednokrotnie w niemałej ilości, bo bywa że aż do 12 młodych! Wiele z tych początkowo „brzydkich kaczątek” niestety nie przeżywa pierwszego roku, stąd pewnie taka ilość, by natura zbilansowała swe okrutne prawa. Pierwsze rodzicielstwo danej pary cementuje jej związek. Powstają „małżeństwa” na całe życie. Trwałe i wierne aż po grób.

Coroczny przychówek ma zawsze troskliwych rodziców. Oba dorosłe osobniki dbają o nie tylko o pożywienie i komfort dorastania swoich początkowo szarych pociech, ale przede wszystkim o ich bezpieczeństwo. Nawet człowiek nie może czuć się pewny, gdyby zbliżył się na odległość zbyt bliską w ocenie zaniepokojonych łabędzich rodziców.

No i na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Bywa, że „brzydkie kaczątko” wcale nie jest brzydkie. Zdarzają się pisklęta, które już pierwsze puchowe okrycie mają śnieżnobiałe. Ten przysłowiowy wyjątek od reguły to mutacja zwana łabędziem polskim.

Nieprawda, że to miłe określenie tego co od początku zachwyca pięknością i powabem.

 

Durchschnitt (0 Stimmen)